W poniedziałek IHS Markit opublikował dane z badania sentymentów menedżerów logistyki przetwórstwa przemysłowego. W maju odczyt wskaźnika PMI wyniósł 40,6 pkt – jest to wyraźne odbicie po kwietniowym 31,9 pkt.
Komentarz dr Sonii Buchholtz, ekspertki Konfederacji Lewiatan
Wciąż jednak znajdujemy się poniżej wyniku marcowego (42,4 pkt) i w strefie bliskiej dnu z ostatniego spowolnienia (38,3 pkt). Innymi słowy, utrzymuje się znacząca przewaga menedżerów formułujących pesymistyczne perspektywy dla reprezentowanych przez nich podmiotów. W porównaniu międzynarodowym wygląda na to, że polski przemysł w opiniach respondentów poszedł drogą Francji: w kwietniu odnotowano relatywnie głębszy spadek, po którym nastąpiło silniejsze odbicie niż w Niemczech i w strefie euro (odpowiednio: 31,4-40,3; 34,4-36,8; 33,6-39,5 pkt).
Ostatnie rzeczywiste dane nie pozostawiają jednak złudzeń – istnieją branże o istotnej roli w polskiej gospodarce, które wprawdzie wystartowały, ale pracują na ułamek mocy produkcyjnych z uwagi na brak popytu, jak i reżim sanitarny. To przypadek produkcji aut z dynamiką sięgającą -80%. Znakomita większość gałęzi przetwórstwa notuje rekordowe spadki roczne (średnio -27,5% w kwietniu), a skala sprzedaży dóbr inwestycyjnych i konsumpcyjnych trwałych – zgodnie z oczekiwaniami – systematycznie zaniża wynik.
I ten obraz znajduje pełne odzwierciedlenie w majowym odczycie subindeksów PMI. Nowe zamówienia spadają w bardzo szybkim tempie – przy czym sekwencja spadków niebezpiecznie się wydłuża. Nie zaskakuje fakt, że popyt zagraniczny jest słaby i tempo jego spadków kształtuje ogólnie rekordową dynamikę. Spadki produkcji – o niższej dynamice niż w kwietniu – mają przyczynę w popycie i podaży. Kurczą się i tak niewielkie zaległości. Dla porządku należy przypomnieć, że notowane rekordowe opóźnienia w dostawach poprawiają wynik (chociaż technicznie powinny go obniżać).
Aktywność zakupowa systematycznie spada, ale ceny materiałów i półproduktów idą w górę – z uwagi na ich rzadkość, a przede wszystkim osłabienie złotego. Tymczasem ceny wyrobów gotowych spadają. To jest bardzo niebezpieczna sytuacja dla firm, zwiastująca utrzymanie się deflacji koszyka przemysłowego. Stanowi to sytuację niebywale ryzykowną dla firm i niekorzystną dla klientów. Jeśli bowiem kupowanie materiałów po danej cenie nie pozwala sprzedać produktu z zyskiem, jego produkcja nie ma uzasadnienia. To oznacza, że tracimy bodziec do aktywności gospodarczej, co może pogłębić skalę recesji w kolejnych miesiącach i pogorszyć sytuację na rynku pracy.
Jak podaje Markit, większość podmiotów nie potrafi podać poziomu produkcji w horyzoncie roku, natomiast optymiści zrównują się co do liczebności z pesymistami. Optymizm biznesowy rośnie – tak wynika również z danych o koniunkturze gospodarczej, ale jeszcze wiele potrzeba, by wrócić na starą ścieżkę.
Dosyć niepokojący okazuje się wzorzec zachorowań, który może zagrażać efektywnemu odmrażaniu gospodarki (a więc nie temu określonemu przez rząd, a temu faktycznie realizowanemu przez podmioty, a taki rozjazd widać na przykładzie kin).
Konfederacja Lewiatan