Trwają konsultacje Umowy Partnerstwa – kluczowego dokumentu, wskazującego na co będziemy mogli wydać środki europejskie w perspektywie 2021-2027. O tym, że 350 mld PLN to niebagatelny impuls popytowy, nie trzeba nikogo przekonywać. Na te środki warto jednak patrzeć również jak na unikatową szansę, by dzięki dalszej modernizacji gospodarki, dołączyć do grona lepiej rozwiniętych gospodarek UE.
Umowa Partnerstwa czytelnie sygnalizuje, że za pieniędzmi idą oczekiwania poprawy kluczowych wskaźników społeczno-gospodarczych. Wśród nich, że w 2030 roku PKB per capita w Polsce wyniesie 95% średniej UE (2019: 72%). Osiągnięcie w ciągu dekady PKB na głowę na poziomie bliskim średniej byłoby ogromnym sukcesem, ale jest mało prawdopodobne. W dekadzie 2009-2019 poprawiliśmy wynik o 13 p. proc., w kolejnej dekadzie planujemy aż 27 p. proc. Tymczasem konwergencja jest nieubłagana – na początku znacznie łatwiej o duży progres, bo zbieramy nisko wiszące owoce; im bliżej do celu, tym trudniej się nadrabia. Oczywiście można liczyć na efekt statystyczny, tzn. że średnią obniżą kraje południa Europy, ale jego skala będzie niewystarczająca.
Aby dokonać takiego skoku rozwojowego, będziemy musieli zmierzyć się z odraczanymi reformami: zwiększyć aktywność zawodową Polaków, ograniczyć rolę sektorów schyłkowych na rzecz bardziej innowacyjnych, a także zwiększyć poziom inwestycji prywatnych (na co również wskazuje Umowa Partnerstwa). Na to nałożą się transformacja energetyczna i cyfrowa. Niechybnie, najbliższa dekada upłynie pod znakiem wyzwań.
Sonia Buchholtz, ekspertka Konfederacji Lewiatan
Konfederacja Lewiatan