W maju br. przeciętne miesięczne wynagrodzenie w przedsiębiorstwach było wyższe o 10,1% w ujęciu rocznym i wyniosło 5637,34 zł (brutto), ale spadło w stosunku do kwietnia o 2,9% natomiast przeciętne zatrudnienie było wyższe w porównaniu z ubiegłym rokiem o 2,7% i wyniosło 6338,5 tys. – podał GUS.
W maju odnotowaliśmy jednak spadek przeciętnego wynagrodzenia w porównaniu z kwietniem o 2,9%. To większa obniżka niż między marcem a kwietniem tego roku, kiedy to wyniosła 2,1% W stosunku do maja roku poprzedniego, przeciętne wynagrodzenie wzrosło o 10,1%, ale należy pamiętać, że realny wzrost wynagrodzeń powinien być korygowany o inflację, która obniża siłę nabywczą.
Obserwowany od dwóch miesięcy spadek przeciętnego wynagrodzenia może być wynikiem uruchomienia działalności branż, które w okresie pandemii były zamrożone, a jednocześnie cechują się niskimi wynagrodzeniami i dużą sezonowością (gastronomia, hotelarstwo, turystyka). Może być to również efekt urealniania płac w nowej, postpandemicznej sytuacji, kiedy zakończone zostały programy pomocowe, a równocześnie działalność niektórych firm nie wróciła jeszcze do poziomu z 2019 roku. Dane GUS pokazują duże zróżnicowanie wzrostu wynagrodzeń od stycznia tego roku, w zależności od branży. Wzrost wynagrodzeń w ciągu roku wynosił od 2,8% w sekcji „Działalność związana z kulturą, rozrywką i rekreacją” do 9,4% w sekcji; w sekcji „Pozostała działalność usługowa”, co dało ogółem wzrost w sektorze przedsiębiorstw o 7,4%. Kolejne miesiące mogą przynieść większe zróżnicowanie przeciętnego wynagrodzenia w zależności od sekcji PKD.
Liczba osób pracujących w sektorze przedsiębiorstw w maju wyniosła 6338,5 tys., co oznacza wzrost w skali roku o 2,7%. W stosunku do kwietnia liczba pracujących nieznaczne wzrosła o 0,3%. GUS tłumaczy to zwiększaniem wymiaru etatów pracowników do poziomu sprzed pandemii, a także mniejszą absencją w związku z pobieraniem przez pracowników zasiłków opiekuńczych i chorobowych. Wydaje się jednak, że należy wziąć pod uwagę dwie inne, prawdopodobne przyczyny. Pierwszą z nich jest brak pracowników, którzy byliby skłonni podjąć pracę. Na brak rąk do pracy wskazują branże związane m.in. z produkcją i budownictwem, drugą – część firm po zakończeniu obowiązywania programów pomocy publicznej urealnia zatrudnienie do poziomu adekwatnego do bieżących potrzeb, co w praktyce może oznaczać zarówno plany rekrutacyjne, jak i niewielką liczbę zwolnień.
Patrząc na malejącą stopę bezrobocia i sytuację na rynku pracy, osoby zwalniane nie powinny mieć większych problemów z pozyskaniem nowego zatrudnienia. Z uwagi na fakt, iż w okresie pandemii zaobserwowano znaczący (o ok. 100 tys. ) wzrost liczby pracujących w rolnictwie, zmiana tego trendu może być wskaźnikiem stabilizacji sytuacji na rynku pracy.
Konfederacja Lewiatan