W projekcie ustawy o rolnictwie ekologicznym niepokoją plany odgórnego i sztucznego wspierania rozwoju określonego modelu produkcji rolnej, tym bardziej, że potencjalnym beneficjentem takich rozwiązań będzie tylko wąska, wybrana grupa rolników, a ich dofinansowanie odbędzie się kosztem pozostałych. Kontrowersyjne jest również wprowadzenie opłaty środowiskowej – uważa Konfederacja Lewiatan.
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi konsultuje projekt nowej ustawy o rolnictwie ekologicznym. Ma ona dostosować regulacje krajowe do przepisów unijnych i wejść w życie od stycznia przyszłego roku.
– Produkcja ekologiczna charakteryzuje się znacznie niższą wydajnością, a kluczowe środki ochrony roślin zatwierdzone do celów rolnictwa ekologicznego są często stosowane w znacznie większych ilościach niż inne. Dlatego stymulowanie zrównoważonego rozwoju w rolnictwie powinno koncentrować się na wynikach gospodarstw rolnych, a nie na rodzaju (modelu) gospodarstwa – mówi Dorota Zawadzka-Stępniak, dyrektorka departamentu energii i zmian klimatu Konfederacji Lewiatan.
Nowe przepisy przewidują, że za zbycie środków ochrony roślin odbiorcy końcowemu firmy będą musiały ponosić nowe opłaty środowiskowe które mają wpłynąć na ograniczenie stosowania takich środków, a pieniądze z opłat zostaną przeznaczone na wsparcie rolnictwa ekologicznego. Tymczasem z badań wynika, że zużycie substancji czynnej na hektar w rolnictwie ekologicznym i konwencjonalnym wynosi odpowiednio 39,9 substancji czynnej/ ha i 22,7 substancji czynnej/ ha. Bez dokładnych wyliczeń obciążeń finansowych oraz wyjaśnienia wymiernych korzyści płynących z nowego zobowiązania podatkowego nie powinno się nakładać nowego podatku na sprzedawców.
Wprowadzenie opłaty środowiskowej, będącej w rzeczywistości obciążeniem podatkowym, nie jest przepisem regulującym sprawy produkcji ekologicznej. Jest to przepis regulujący sprzedaż środków ochrony roślin i nakładanie na ich sprzedaż dodatkowych obciążeń finansowych.
Konfederacja Lewiatan