Ryzyko, że Polska całkowicie utraci środki z Krajowego Planu Odbudowy rośnie z każdym miesiącem. Do końca 2023 roku musimy złożyć pierwszy wniosek o płatność. W przeciwnym razie pieniądze przepadną w całości.
Dla przedsiębiorców równie realnym ryzykiem, jak utrata pieniędzy, jest też to, że rząd sfinansuje z nich słabe projekty i źle przeprowadzone reformy.
Samo przygotowanie wniosku o płatność – przynajmniej formalnie – nie jest problemem. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej twierdzi, że w 2023 roku złoży 3 lub 4 wnioski, i że te wnioski – na kwotę 8-10 mld euro – są już w zasadzie gotowe. Problemem pozostają warunki, jakie Polska musi spełnić, żeby Komisja Europejska zgodziła się takie wnioski rozpatrzyć, czyli kamienie milowe związane z zapewnieniem bezstronności sędziów.
Pozorowana naprawa sądownictwa
Każda kolejna próba nowelizacji przepisów ustaw dotyczących sądownictwa kończy się fiaskiem, bo każda jest działaniem pozorowanym i żadna nie była podjęta w dobrej wierze. Ostatnia nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym przyjęta przez Sejm w styczniu 2023 zawiera niekonstytucyjne rozwiązania i nie gwarantuje bezstronności sędziom w wymiarze uzgodnionym przez KE i Polskę (np. nie zmienia przepisu, zgodnie z którym kwestionowanie statusu sędziego jest deliktem dyscyplinarnym).
Do tego zwraca uwagę nieudolne przygotowanie ostatniej nowelizacji: Prezydent, z którym nikt o nowelizacji nie rozmawiał, odsyła ustawę, która według PiS ma w końcu odblokować KPO i została „co do przecinka uzgodniona z KE” w trybie prewencyjnym, do Trybunału Konstytucyjnego.
TK, pogrążony w chaosie i sporach kompetencyjnych, może być niezdolny do jakiejkolwiek decyzji w sprawie wniosku prezydenta. Wszystko zatem wskazuje, że ustawa w najbliższym czasie nie wejdzie w życie i tym samym rząd – nawet jeśli bardzo dobrze by to wyglądało przed wyborami – swoich wniosków płatniczych nie złoży.
Pieniądze mogą trafić do „swoich”
– Gdyby nie destrukcyjna polityka koalicji rządzącej i niezrozumiała próba ochrony kompletnie nieudanej – co nawet przyznaje już premier – reformy sądownictwa, moglibyśmy korzystać z pieniędzy KPO (czyli składać wnioski o płatność) co najmniej od lipca 2021 roku. Moglibyśmy też dostać zaliczkę, dzięki czemu koszty inwestycji wpisanych do KPO nie obciążałyby w takiej mierze budżetu. Dziś możemy otrzymać wyłącznie refundacje, czyli najpierw musimy wydać swoje, krajowe pieniądze. W obecnej sytuacji budżetowej, to dodatkowa cena, którą trzeba dopisać do wydłużającego się rachunku za reformę sądów przeprowadzoną przez koalicję rządzącą. Dla przedsiębiorców równie realnym ryzykiem, jak to że pieniądze przepadną, jest ryzyko, że zostaną wydane na słabo przygotowane reformy, przypadkowe inwestycje lub złej jakości projekty wybierane bez konkursu – mówi Marzena Chmielewska, zastępczyni dyrektora generalnego Konfederacji Lewiatan.
Nie wiemy, co jest w tych zapowiadanych przez rząd wnioskach, jakie reformy są w nich wykazane jako zrealizowane, jakie kamienie milowe zostały osiągnięte. Mamy wybiórcze informacje o planowanych naborach, widzimy w Sejmie kolejne projekty, które są jednocześnie kamieniami milowymi KPO ( ustawa 10H), pojawiają się też rozporządzenia dotyczące udzielania wsparcia w ramach inwestycji KPO (np. wsparcie dla firm z branży HORECA, w związku z pandemią COVID –bardzo po czasie), ale co rząd uznaje już za „zrobione”, na jakiej podstawie twierdzi, że reforma jest zrealizowana i przedstawia ją we wniosku płatność i jak wygląda harmonogram wdrażania – tego nie wiemy.
Komitet Monitorujący nie pracuje
To oznacza, że pieniądze są wydawane bez kontroli społecznej, na którą Polska z KE się umówiły. Jednym z warunków podstawowych uzgodnionym z KE, jest powołanie Komitetu Monitorującego KPO z uprawnieniami zapisanymi w ustawie, do których należy:
- analizowanie sposobu realizacji inwestycji
- przegląd realizacji KPO i poszczególnych reform i inwestycji z punktu widzenia postępów w osiąganiu wskaźników i kamieni milowych
- analizowanie zasad wyboru przedsięwzięć, równego dostępu do informacji oraz równego traktowania podmiotów
– Komitet został co prawda powołany – Konfederacja Lewiatan jest od grudnia 2022 roku jego członkiem, ale ani razu się nie spotkał. Pomimo naszych nalegań, MFiPR nie widzi potrzeby zwołania posiedzenia. Wygląda na to że, rząd chciałby złożyć wnioski płatnicze i dopiero potem zwołać KM, żeby przedstawić nam co przesłał do KE. Nam taki Komitet, który nie daje żadnego wpływu na to co się w KPO dzieje i nie pozwala na realizację wynegocjowanych wspólnie kompetencji, nie jest potrzebny – dodaje Marzena Chmielewska.
Nie da się monitorować KPO bez działającego Komitetu. Dlatego kamień milowy dotyczący Komitetu Monitorującego, dopóki on nie działa, również uważamy za niespełniony.
Konfederacja Lewiatan