Po wprowadzeniu zmian w rozporządzeniu dotyczącym szczegółowych warunków funkcjonowania systemu elektroenergetycznego może się okazać, że cena energii elektrycznej spadnie, ale nie będzie jej na rynku – ostrzega Konfederacja Lewiatan.
Ministerstwo klimatu i środowiska przygotowało kolejną wersję rozporządzenia dotyczącą wprowadzenia ceny maksymalnej na rynku bilansującym. Celem regulacji jest doprowadzenie do spadku cen hurtowych energii elektrycznej.
– Zmiany wprowadzane są zdecydowanie zbyt późno. Bardzo wysoki poziom cen energii utrzymuje się od początku 2022 roku. Jeśli państwo decyduje się na interwencję, powinno to zrobić jak najwcześniej. Tymczasem w połowie września odbiorcy, sprzedawcy i wytwórcy mają już zakontraktowaną znaczną ilość energii, jaka zostanie zużyta w 2023 roku – mówi Wojciech Graczyk, prezes zarządu Związku Pracodawców Prywatnych Energetyki.
Taka zmiana powinna być wprowadzona na określony czas. Interwencja ma na celu wyłączenie mechanizmów rynkowych z rynku bilansującego, dlatego dla wszystkich uczestników rynku ważny jest moment, w którym mechanizmy rynkowe zostaną przywrócone. Podobno interwencja jest planowana do końca 2023 roku. W treści proponowanego aktu prawnego nie ma jednak o tym słowa.
– Zmiana będzie miała potencjalnie ogromne skutki dla rynku hurtowego energii. Istnieje uzasadniona obawa, że wytwórcy energii elektrycznej wiedząc, że operator systemu przesyłowego dysponuje narzędziem w postaci korekty oferty bilansującej, ograniczą składanie ofert. W rezultacie wprowadzenia tej regulacji cena energii elektrycznej zostanie skutecznie ograniczona, ale nie będzie jej na rynku. Zwracam uwagę, że w projekcie rozporządzenia brak jest jakichkolwiek propozycji działań mających na celu ograniczenie popytu na energię elektryczną, pomimo, że w tym kierunku zmierzają wysiłki podejmowane na szczeblu europejskim czy w innych krajach naszego regionu, na przykład na Węgrzech – dodaje Wojciech Graczyk.
Konfederacja Lewiatan