Inwestorzy i ekonomiści oczekują dzisiaj na decyzję amerykańskiego banku centralnego o podwyżce stóp procentowych.
Komentarz Mariusza Zielonki, eksperta ekonomicznego Konfederacji Lewiatan
Dziś dla rynków finansowych, a może przede wszystkim dla złotego najważniejszy jest jeden akronim: FED. Późnym wieczorem Rezerwa Federalna USA zdecyduje o kolejnej podwyżce stóp procentowych. Rynek prognozuje podwyżkę o 75 pkt bazowych, co oznacza, że główna stopa procentowa (federal funds rate) osiągnie 2,5%. Po ostatnich odczytach inflacji w Stanach pojawiają się głosy, że lipcowa podwyżka może wynieść nawet 1 pkt proc. Wydaje się jednak, że do takiego ruchu zabraknie jastrzębi w FED.
Dodatkowo w USA wzrost PKB jest stabilny i wciąż powyżej odczytów sprzed pandemii. Finanse Amerykanów są w dobrej kondycji. Zadłużenie gospodarstw domowych w stosunku do produktu krajowego brutto jest najniższe od 20 lat. Kondycja przedsiębiorstw jest też dobra. W tej sytuacji ostry ruch FED jest w tej chwili niepotrzebny. Podwyżka o 75 pkt bazowych spowoduje deprecjację amerykańskiej waluty, choć dużo zależy od komunikatu przewodniczącego Jerome Powella niż od samej decyzji FED. Prawdopodobnie EUR odbije się od psychologicznej granicy parytetu z USD. Tym samym zyskać na tym może złoty. Patrząc jednak na to, że ponad 75% rynku już wyceniło oczekiwaną podwyżkę stóp procentowych w wysokości 75 pkt bazowych to ruchy na rynku forex mogą mieć tylko znaczenie dla inwestorów, a dla obywatela będą raczej niezauważalne.
Konfederacja Lewiatan