21 czerwca w Parlamencie Europejskim przedstawiciele polskiego sektora kosmetycznego spotkali się z europosłami. Spotkanie było poświęcone wyzwaniom, przed którymi stoi polski sektor kosmetyczny w obliczu propozycji legislacyjnych Komisji Europejskiej w ramach Zielonego Ładu.
Spotkanie zorganizowała europosłanka Elżbieta Łukacijewska we współpracy z Polskim Związkiem Przemysłu Kosmetycznego i Przedstawicielstwem Konfederacji Lewiatan w Brukseli.
Delegacja składała się z Blanki Chmurzyńskiej-Brown, dyrektor generalnej Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, Małgorzaty Wenerskiej-Craps ze Stałego Przedstawicielstwa Polski przy UE oraz przedsiębiorców, takich jak Bartosz Ziaja z Ziaja Ltd Zakład Produkcji Leków sp. z o.o. oraz Joanna Draniak-Kicińska z Bandi Cosmetics Sp. z o.o. oraz Beata Iwanienko z L’Oréal Polska.
Uczestnicy spotkania byli zgodni co do tego, że zrównoważony rozwój i cyfryzacja są istotnymi kwestiami dla ich branży. Natomiast postrzegają rewizję prawa kosmetycznego, planowaną przez Komisję Europejską, jako niosącą za sobą ryzyko osłabienia polskiego oraz europejskiego sektora kosmetycznego. Warto zaznaczyć, że jest on uważany za wiodący na całym świecie.
Według dyrektor Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego sektor kosmetyczny w Polsce należy do największych w Europie. W latach 2014-2020 zanotował wzrost w granicach 4-5 procent rok do roku, podczas gdy w krajach zachodnich ten wzrost nie przekraczał jednego procenta. Co ciekawe – liczba polskich małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP) nieznacznie wzrosła w trudnych latach pandemii koronawirusa. Filarem zarówno polskiego jak i europejskiego sektora kosmetycznego nie są największe firmy ale właśnie MŚP, których łącznie jest około 7 tysięcy.
Choć sektor kosmetyczny zgadza się z głównymi założeniami, propozycje Komisji budzą poważne wątpliwości. Sprawdzające typ substancji mechanizmy, takie jak GRA, będą oceniać je jedynie jako “bezpieczne” bądź “niebezpieczne”. W efekcie tej zmiany “bezpieczne” substancje szeroko stosowane w produktach kosmetycznych (jak etanol, czarne farby do włosów bądź filtry UV) mogą zostać zakazane, ponieważ w odpowiednich stężeniach wykazują one toksyczność.
Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego podkreśla, że konsekwencją wdrożenia rewizji w obecnej formie, spowoduje nie tylko zniknięcie wielu produktów z rynku, ale również silnie obciąży finansowo przedsiębiorstwa kosmetyczne oraz zwiększyć potencjał konkurencji z rynków zagranicznych. Po pierwsze mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że obecnie 97% procent produktów kosmetycznych zawiera od 4 do 6 substancji, które w wyniku rewizji prawa kosmetycznego zostaną zakazane. Taki przebieg rzeczy może spowodować duże niezadowolenie ze strony konsumentów, którzy źle reagują na zmiany swoich ulubionych produktów kosmetycznych.
Po drugie reforma wymagałaby ogromnych nakładów finansowych, a produkcja ich zamienników może okazać się kolosalna. Otóż wprowadzone regulacje mogą niekorzystnie wpłynąć na europejską branżę kosmetyczną, ponieważ rewizja produktów będzie wiązała się z kosztem wynoszącym 40 mld euro.
Po trzecie istnieje ryzyko, że powstała luka na rynku zostanie wypełniona przez przemysł kosmetyczny z Chin czy Korei Południowej, gdzie podlega dużo mniejszej kontroli niż na terenie Unii. Jak zaznacza Małgorzata-Wenerska Craps, choć w teorii produkty z tych państw będą również podlegać europejskiemu prawu w przypadku eksportu do Unii, to trudno będzie uniemożliwić konsumentom sprowadzanie kosmetyków na własną rękę.
Obecni na spotkaniu europosłowie Bartosz Arłukowicz, Róża Thun i Magdalena Adamowicz zadeklarowali wsparcie wobec postulatów delegacji. Obiecali, że będą wspierać polską branżę kosmetyczną w jej dialogu z Komisją Europejską.