Spływają kolejne marcowe dane z gospodarek krajów europejskich, USA, czy japońskiej. Ich wydźwięk jest jednoznaczny: już teraz mamy do czynienia z sytuacją bezprecedensową, a jeszcze nie osiągnęliśmy dna, od którego można by się odbić.
Komentarz dr Sonii Buchholtz, ekspertki ekonomicznej Konfederacji Lewiatan
Z niepokojem przyglądamy się danym z PMI i jego składowym ze świata. Dla przypomnienia, metodologia badania polega na ankietowaniu menedżerów logistyki w kluczowych obszarach – m.in. zamówień, produkcji i zatrudnienia. Wynik, który widzimy, to saldo opinii: poprawa vs. pogorszenie. Z tego powodu wynik 50 pkt to poziom neutralny, oznacza, że połowa menedżerów ocenia sytuację pozytywnie a połowa negatywnie. Im bliżej zera, tym silniej przeważa pesymizm. Dla przypomnienia, w ostatnich miesiącach polski PMI dla przetwórstwa oscylował nieco poniżej 50 pkt, i było to niepokojącym zwiastunem spowolnienia.
Na tym tle nie pozostawia wątpliwości interpretacja łącznej oceny produkcji w przetwórstwie i usługach na poziomie 31,4 pkt w strefie euro, 37,2 pkt w Niemczech czy 30,2 pkt we Francji (oraz dedukując, bardzo słaby poziom w pozostałych krajach EA). Wiele spośród tych wyników to historyczne rekordy, ponad 20 punktów poniżej odczytów z lutego. Na wykresach przypominają urwiska, a ankieta prowadzona głównie w drugiej dekadzie miesiąca nie musi oddawać pełnej skali szoku – nie wspominając o jego rozlewaniu się na inne sektory gospodarki. Nie widać więc jeszcze wszystkich efektów lockdownu w Europie, ani dynamicznie rozwijającej się sytuacji w USA.
Marcowe dane pokazują również wpływ na gospodarkę kolejno: braku materiałów, braku popytu, braku pracowników oraz zaostrzonych wymogów sanitarnych. O ile europejski przemysł został uderzony wcześniej, co widać na przykładzie gospodarek Niemiec czy Francji, o tyle usługi szok dotknął natychmiast i głęboko (marcowy indeks produkcji w EA wyniósł 44,8 pkt dla przetwórstwa i 28,4 pkt dla usług). To dość intuicyjne – z usług zrezygnowały nagle zarówno firmy, jak i gospodarstwa domowe. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że w kolejnych miesiącach przemysł doszlusuje do poziomu usług. Zamykane fabryki i wyłączane całe łańcuchy, a na koniec zmiana preferencji i ograniczenia w konsumpcji, muszą znaleźć odzwierciedlenie w opiniach menedżerów logistyki.
Otwartym pytaniem pozostaje, gdzie leży dno. Tego nie wiemy (wiele zależy od nas samych, konsumentów) – natomiast nawet dla dobrze radzącej sobie dotąd polskiej gospodarki scenariusz recesji wydaje się obecnie nieunikniony. To, o co obecnie trwa walka, to aby skala i struktura inwestycji publicznych przyniosły natychmiastową ulgę krajowym przedsiębiorstwom. Wówczas pierwsze zwiastuny poprawy sytuacji epidemiologicznej pozwolą firmom szybko stanąć na nogi.
Konfederacja Lewiatan