W marcu br. inflacja wyniosła 3,2% w ujęciu rocznym i 1% w porównaniu z poprzednim miesiącem – podał dzisiaj GUS.
Chociaż mieścimy się w granicach odchyleń od celu inflacyjnego, to jednak marcowy skok jest duży – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że punkt odniesienia analiz rocznych stanowi marzec 2020 roku, w którym część zjawisk pandemicznych znalazła odzwierciedlenie w danych.
Temat wysokiej inflacji w perspektywie nawet 2023 roku – a takie zjawisko prognozują NBP i ekonomiści – absorbuje wszystkich, ponieważ istnieje ryzyko wysokiego zakotwiczenia oczekiwań przez konsumentów (przekonania o trwale wysokiej inflacji, wkradającego się np. do negocjacji płacowych). Na ostatniej konferencji NBP prezes Adam Glapiński przekonywał, że odpowiadające za wysoką inflację czynniki mają charakter przejściowy, ale deficyty na rynku pracy czy typ nakładanych podatków podbijają inflację bazową (inflację po wyłączeniu cen żywności i energii, czynników które pozostają poza oddziaływaniem krajowej polityki pieniężnej). I choć padają argumenty, że wyższa inflacja przy wychodzeniu z pandemii nie jest zjawiskiem jednoznacznie negatywnym (większa swoboda kształtowania cen przez firmy, optymizm napędzany nominalnymi zyskami), to linia bezpieczeństwa jest cienka.
W marcu notujemy wzrosty cen niemal we wszystkich analizowanych kategoriach, jednak największy wkład do inflacji mają ceny paliw – te wliczamy bezpośrednio, ale nie można zapominać o tych, które widzimy w cenach dóbr konsumenckich. Powrót cen paliw (7,6% r/r, 6,6% m/m) do przedpandemicznych poziomów jest nieuchronny – gospodarka światowa funkcjonuje na coraz wyższych obrotach, a nie ma obecnie realnej alternatywy dla ropy.
W kategorii żywność i napoje bezalkoholowe (0,5% r/r, 0,7% m/m) widzimy efekty wprowadzenia opłaty cukrowej (ceny samej żywności utrzymały się na poziomie sprzed roku). Notujemy wzrosty cen produktów zbożowych – w szczególności mąki i pieczywa (odpowiednio 4,4% r/r i 1% m/m oraz 5,8% i 1,1% m/m). W przypadku produktów podlegających obróbce termicznej należy dodać wzrost cen energii – tak jest również w przypadku nabiału (2% r/r). Spadki w horyzoncie roku notują mięso wieprzowe i drobiowe (odpowiednio -11% i -2,2%), których ceny były przed rokiem napędzane przez wybuch ASF.
Inflację niezmiennie napędzają wzrosty cen nośników energii (zwłaszcza energii elektrycznej – 9,5% r/r), oraz usługi zdrowotne (w tym lekarskie 7,8% i stomatologiczne 12,6% r/r), a także opieka społeczna (10,4%), usługi fryzjerskie i kosmetyczne (10,5%) oraz edukacyjne (5,5% r/r). Drożeją usługi ograniczone reżimem sanitarnym oraz takie, w których od dawna notujemy deficyty pracowników.
W ciągu roku usługi podrożały o 7,3%, podczas gdy towary o 1,9%. Innym przypadkiem są usługi finansowe (47,6% r/r). Banki szukają nowego źródła dochodów w związku z niskimi stopami procentowymi oraz ograniczoną akcją kredytową. Tu również nie należy spodziewać się powrotu do starych poziomów opłat.
Konfederacja Lewiatan