W kwietniu br. odnotowano poprawę obecnych nastrojów konsumenckich przy jednoczesnym pogorszeniu przyszłych - podał GUS.
Komentarz Mariusza Zielonki, eksperta ekonomicznego Lewiatana
Bieżące nastroje od początku roku sukcesywnie się poprawiają. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej mimo, że nadal ma wartość ujemną zbliża się powoli ku granicy oddzielającej przewagę pesymistów nad optymistami. W kwietniu jednak wartość wskaźnika wyniosła -11,5 pkt i była wyższa o 0,8 pkt.
Wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej jest niższy niż jego bieżący odpowiednik i w kwietniu wynosi -6,8 pkt. Jest to jednocześnie wynik gorszy niż przed miesiącem, kiedy to wskaźnik znajdował się na poziomie -5,2 pkt.
Na takie zachowanie konsumentów – lepsze nastroje teraz, pogorszenie nastrojów w przyszłości – ma wpływ inflacja. Ostatnie odczyty na poziomie poniżej 2% wyraźnie poprawiły nastroje. Choć nadal zdecydowana większość uważa, że ceny rosną w szalonym tempie. Stąd też oba wskaźniki nie są w stanie przebić granicy 0 pkt.
Poprawę nastrojów przynosi też rzeczywisty wzrost wynagrodzeń. Zaczęliśmy odczuwać, że stać nas na więcej – rośnie wskaźnik dokonywania obecnie ważnych zakupów, jak również wzrasta pozytywna ocena finansów gospodarstwa domowego. Jednocześnie ostatnie dwa lata z inflacją na barkach podniosły świadomość ekonomiczną Polaków i zdaje się, że rozumiemy, że lada moment ceny ponownie zaczną rosnąć w tempie szybszym niż w marcu. To właśnie oczekiwania inflacyjne „wystrzeliły”. Jeszcze w marcu niewiele ponad 7% respondentów badania GUS oczekiwało, że ceny będą rosły szybciej w najbliższych 12 miesiącach. W kwietniu odsetek takich odpowiedzi zwiększył się do blisko 12,5%.
Gdyby nastroje miały być jednym z elementów predykcyjnych na ten rok, to można uznać, że szansa na odbicie konsumpcji się zwiększa. Zarabiamy realnie więcej, czujemy, że możemy oszczędzić więcej, a co za tym idzie zapewne zaczniemy wydawać więcej.
Konfederacja Lewiatan