Dzisiejszy komunikat o PMI zwiastuje powrót z dalekiej podróży. PMI dla polskiego sektora przemysłowego w czerwcu wyniósł 47,2 pkt, wobec 40,6 pkt w maju, co stanowi poziom zbliżony do obserwowanego na koniec 2019 roku, typowego dla dekoniunktury (ale nie recesji).
Wciąż znajdujemy się pod progiem 50 pkt, przewaga pesymistów jest widoczna, ale poprawa sentymentu na przestrzeni miesiąca jest znacząca (6,6 pkt.). Tego wyniku nie sposób interpretować,jako powrotu do przedkoronawirusowego popytu. Systematyczne znoszenie obostrzeń, powroty do pracy fabryk (często jedynie na część mocy produkcyjnych), oraz konsekwentne wdrażanie pakietów stymulacyjnych dają nadzieję na odbudowę popytu w sektorze przemysłowym – chociaż wciąż długa droga przed nami. Ten optymizm silnie przebija się w ocenach przyszłej produkcji.
Dane bieżące jednak dają powody do dość umiarkowanej satysfakcji. Generalnie mamy do czynienia z wyhamowaniem spadków lub nieznaczną poprawą wskaźników składowych, które realizują długookresowy negatywny trend, z jakim mieliśmy do czynienia na przełomie roku. Kluczowe znaczenie ma wciąż niski popyt na polskie produkty (w tym popyt zagraniczny), którego konsekwencją jest niski poziom produkcji i ograniczenie zatrudnienia (to ostatnie i tak hamowane warunkami wsparcia w ramach tarcz). Znacznym zagrożeniem dla sytuacji przedsiębiorstw jest utrzymująca się deflacja dóbr przemysłowych, podczas gdy koszty produkcji rosną (także z uwagi na reżim sanitarny). To zwiększa ryzyka biznesowe i utrudnia wyjście na prostą zwłaszcza w sektorach o niskich marżach.
Podobne V-kształtne odbicia odnotowują kraje europejskie i Chiny. Warto pamiętać, że odbicie w przetwórstwie nie daje uprawnień do stwierdzenia, że taką samą drogą podąży automatycznie PKB – po 2015 roku korelacja między trajektoriami wyraźnie osłabła, a tutaj dodatkowo wynik ciągnie w dół bardziej skomplikowana sytuacja sektora usług.
Konfederacja Lewiatan