Kompleksowe porozumienie inwestycyjne UE z Chinami (CAI, Comprehensive Agreement on Investment) było przedmiotem rozmów i negocjacji Brukseli i Pekinu od 2013 roku. Jeszcze do niedawna niewiele wskazywało na rychłe dojście do porozumienia i finalnych konkluzji ze względu na obustronne rozbieżności m.in. w postrzeganiu prawa pracy, roli arbitrażu czy transferu technologii. Osiągnięcie porozumienia w negocjacjach zostało niespodziewanie ogłoszone w ostatnich dniach 2020 roku.
Skąd więc ta nagła zmiana i otwarcie się stron na podpisanie umowy? Istotną, jeśli nie kluczową rolę odegrała wygrana Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA. Chiny, mając świadomość potencjalnego ocieplenia transatlantyckich relacji postanowiły pójść na drobne ustępstwa i przyspieszyć rozmowy nad umową. Założenie Pekinu było takie, że nowy prezydent USA przywróci dobre stosunki Ameryki z UE i skłoni Brukselę do polityki izolacji wobec Chin, którą Joe Biden prawdopodobnie będzie kontynuował po swoim poprzedniku.
Zawarte porozumienie uderza więc w USA i zabezpiecza Chiny przed potencjalnym odpływem inwestycji ze strony UE. Unijna perspektywa była pod tym względna podobna i zakładała większy wpływ USA na politykę UE względem Państw Środka. Pamiętajmy, że największymi inwestorami z UE w Chinach są Francja i Niemcy, a to właśnie niemiecka prezydencja w Radzie Unii Europejskiej kończyła się w grudniu 2020 roku. Angela Merkel, zapewniając europejskim, w tym i niemieckim koncernom lepszy dostęp do chińskiego rynku osiągnęła prestiżowe porozumienie, także w kontekście zbliżającego się końca jej kadencji jako kanclerza Niemiec i ogłoszonej decyzji o niekandydowaniu w kolejnych wyborach. W zamian za utrzymanie obecnego otwarcia rynku UE dla inwestorów z Chin, Pekin zgodził się ułatwić dostęp do swego rynku w sektorze samochodowym (auta elektryczne), usług zdrowotnych, telekomunikacyjnych, chmur danych, usług transportowych i inżynieryjnych w budownictwie. Istotną zmianą będzie też zapowiedziana ochrona przed transferem technologii oraz transparentność chińskich subsydiów.
A co w praktyce oznacza zawarte porozumienie? CAI nie jest umową handlową, co przekłada się na to, że jej podpisanie nie wpłynie bezpośrednio na zmniejszanie się ujemnego bilansu handlowego między UE a Chinami.
Należy też podkreślić, że mówimy wciąż o osiągniętym porozumieniu, które musi zostać przełożone na umowę prawną i następnie przejść proces ratyfikacji. Przed nami więc jeszcze długa droga, która może przynieść zmiany i modyfikacje poszczególnych zapisów. Z politycznego punktu widzenia, osiągnięty konsensus oznacza de facto złożenie broni przez UE w kontekście praw człowieka i pracy przymusowej w Chinach (chodzi tu m.in. o setki tysięcy Ujgurów, którzy są trzymani przez Pekin w obozach pracy). Chińskie władze zgodziły się jedynie na deklarację dążenia do ratyfikacji dwóch konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO) dotyczących zapobiegania pracy przymusowej, co w praktyce może oznaczać, że dokumenty te nigdy nie zostaną wdrożone. Porozumienie to też jasny sygnał, że UE jest świadoma tego, że gospodarcze centrum świata przenosi się znad Atlantyku nad Pacyfik. W tej sytuacji Bruksela zaryzykowała potencjalne pogorszenie relacji z USA, wychodząc z założenia, że lepiej samodzielnie rozgrywać karty, aniżeli być rozgrywanym przez Waszyngton.
Patrząc na CAI z perspektywy polskich przedsiębiorstw nie należy zakładać, że umowa ta w szczególny sposób zmieni strategię i kierunek ich działań. Wynika to przede wszystkim z faktu, że relatywnie mało firm nad Wisłą decyduje się obecnie na inwestycje w Chinach (w 2019 roku zainwestowano tam 62,8 mln USD, w całej zaś Azji 469 mln USD, źródło: https://www.nbp.pl/publikacje/pib/pib_2019_usd.xlsx ). Liberalizacja dostępu do rynku w poszczególnych sektorach czy ochrona przed przymusowym transferem technologii oczywiście może skłonić poszczególnych graczy do rozpoczęcia, czy też intensyfikacji inwestycji w Państwie Środka. Jednak niewiele wskazuje na to, że będziemy świadkami przełomu w tej kwestii. To samo tyczy się kwestii ujemnego bilansu handlowego Polski
z Chinami. Umowa nie przełoży się bezpośrednio na zmianę struktury wymiany handlowej.
Wymiana handlowa Polski z Chinami:
http://www.mapa.kuke.com.pl/chiny.html
Wymiana handlowa Polski z Chinami w 2019 r.:
Źródło: http://www.mapa.kuke.com.pl/chiny.html
Polscy przedsiębiorcy powinni jednak dostrzegać korzyści z zawarcia porozumienia CAI. Wynika to z faktu, że umowa służyć będzie dalszemu rozwojowi m.in. niemieckich koncernów, którym to właśnie Polska od wielu lat dostarcza poszczególne podzespoły (np. w branży motoryzacyjnej). Ratyfikacja umowy powinna też doprowadzić do rozpoczęcia rozmów UE
z Pekinem na temat umowy handlowej. Biorąc pod uwagę liczne i wielokrotnie składane deklaracje Chin dotyczące zaangażowania w zmniejszanie bilansu handlowego z Polską i brak widocznych tego efektów, należy zakładać, że jedynie „twarde” ustalenia w postaci podpisanej umowy mogą doprowadzić do realnej zmiany, na którą będziemy musieli jednak jeszcze długo poczekać.
Tomasz Paszkiewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan
Konfederacja Lewiatan